Nie zdała egzaminu, bo… wpuściła pieszych na przejście…
Powołując się na panią Dominikę Chmarę – egzaminatora, instruktora nauki jazdy i eksperta od drogowego bezpieczeństwa – zwracaliśmy uwagę, że pieszy znajdujący się w pobliżu przejścia nie ma pierwszeństwa przed pojazdem i zyskuje je dopiero w momencie wejścia na jezdnię. Zatrzymywanie się przed pustym przejściem dla pieszych (nawet jeśli grupa przechodniów zdaje się oczekiwać na możliwość przekroczenia drogi) i „zapraszanie” pieszych do skorzystania z przejścia jest nie tylko skrajnie niebezpieczne, ale też – uwaga – zabronione przepisami!
W początku października w naszym serwisie pojawił się tekst mówiący o niebezpieczeństwach, jakie niesie za sobą, traktowane przez kierowców jako przejaw uprzejmości, zatrzymywanie się przed przejściami dla pieszych.
W polskich miastach nagminnie dochodzi do sytuacji, gdy pojazd, który zatrzymał się, by przepuścić pieszych, wyprzedzany jest przez jadący sąsiednim pasem inny samochód. Korzystający z przejścia piesi narażeni są wówczas na ogromne niebezpieczeństwo. W takiej sytuacji winę za ewentualny wypadek (który często kończy się śmiercią pieszego!) ponosi wyprzedzający kierowca. Jednak w myśl obowiązujących przepisów współwiną obarczyć można również kierowcę, który zatrzymał się przed przejściem! Dlaczego?
Sprawą dotyczącą zachowania kierowców w pobliżu przejść dla pieszych zajmował się niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy. Jak donosi „Rzeczpospolita”, dotyczyła ona egzaminu, który zakończył się wynikiem negatywnym. Powodem było dwukrotne zatrzymanie się egzaminowanej przed przejściem dla pieszych, na którym nie było przechodniów. Egzaminator nie miał wątpliwości, że zachowanie kierującej podyktowane było uprzejmością, zwrócił jednak uwagę, że dwukrotnie złamała ona przepisy art. 49.1. Prawa o ruchu drogowym. Czytamy w nim m.in., że „zabrania się zatrzymania (należy pamiętać o różnych definicjach „zatrzymania” i „postoju” – przyp. red.) pojazdu: na przejściu dla pieszych, na przejeździe dla rowerzystów oraz w odległości mniejszej niż 10 m przed tym przejściem lub przejazdem; na drodze dwukierunkowej o dwóch pasach ruchu zakaz ten obowiązuje także za tym przejściem lub przejazdem”.
Sprawa początkowo trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (które przyznało rację egzaminowanej), a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Ten – w oparciu o materiał dowodowy (zapis wideo z egzaminu) – również przyznał rację egzaminowanej. Po dokładnej analizie sytuacji stwierdził, że swoim zachowaniem nie naraziła pieszych na niebezpieczeństwo i zastosowała się do zasady ograniczonego zachowania.
W uzasadnieniu do wyroku czytamy jednak, że „z punktu widzenia literalnego brzmienia przepisu art. 49 ust. 1 pkt 2 u.k.p., doszło do naruszenia zasady zakazu zatrzymywania pojazdu przed przejściem dla pieszych, na którym pieszych nie było w momencie zbliżania się pojazdu do przejścia”.
Sąd zwrócił uwagę, że „kierowca musi zachować szczególną ostrożność zbliżając się do oznakowanego przejścia i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który się już na nim znajduje. Obowiązek „zachowania szczególnej ostrożności” wynika z oczywistego faktu, iż nie wszyscy piesi upewniają się, czy mogą bezpiecznie wejść na jezdnię.
W dalszej części uzasadnienia czytamy, że „widząc pieszego zbliżającego się do przejścia, a tym bardziej stojącego przed nim w oczekiwaniu na możliwość wejścia, kierujący pojazdem ma obowiązek zwolnić. Za zwolnienie uważa się już np. zdjęcie nogi z gazu, co powoduje zwalnianie poprzez hamowanie silnikiem”. Ustawodawca nie obliguje jednak kierujących do zatrzymania pojazdu, jeśli pieszy nie korzysta jeszcze z samego przejścia!
„Trzeba odróżnić od strony normatywnej, to że w sytuacji, gdy na przejściu dla pieszych nie ma pieszych, a nawet także wtedy, gdy piesi zatrzymali się przed przejściem, kierowca pojazdu zbliżającego się do takiego przejścia ma pierwszeństwo przed pieszymi (zob. art. 26 ust. 1 w zw. z art. 13 ust.1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym), od nałożonego na tego kierowcę obowiązku zachowania szczególnej ostrożności w sytuacji zbliżania się do tego przejścia. Jest oczywiste, że nałożony w art. 26 ust. 1 u.p.d. w zw. z art. 2 pkt 22 u.p.d. na kierującego pojazdem, który zbliża się do przejścia dla pieszych, obowiązek zachowania szczególnej ostrożności winien być postrzegany także, jako polegający na zwiększeniu uwagi nie tylko, co do zachowania pieszych znajdujących się przed przejściem dla pieszych lub w jego najbliższej okolicy, ale także w odniesieniu do innych uczestników ruchu drogowego, których postąpienia mogą w sposób istotny wpłynąć na podjęcie przez pieszych zachowań sprzecznych z obowiązującymi zasadami bezpieczeństwa w ruchu drogowym”.
Mówiąc prościej: kierowca, który zatrzymuje się przed pustym przejściem dla pieszych z prawnego punktu widzenia popełnia wykroczenie. Przed podjęciem takiej decyzji, w oparciu o zasadę ograniczonego zaufania, musi ocenić, czy nie sprowokuje pieszych do skorzystania z przejścia w sytuacji, gdy nie powinni tego robić. Zatrzymanie przed przejściem powinno więc być poprzedzone oceną ogółu sytuacji drogowej, np. tym, czy sąsiednim pasem nie poruszają się szybko jadące pojazdy!
W miejscu wypada również przypomnieć, że zgodnie z przepisami ruchu drogowego, „jeżeli przejście dla pieszych wyznaczone jest na drodze dwujezdniowej, przejście na każdej jezdni uważa się za przejście odrębne. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przejścia dla pieszych w miejscu, w którym ruch pojazdów jest rozdzielony wysepką lub za pomocą innych urządzeń na jezdni.” Oznacza to, że wysepka na przejściu dzieli je na dwa osobne przejścia, co oznacza, że pieszy na wysepce nie ma pierwszeństwa przed samochodami.
Czytaj więcej na http://motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-polskie-drogi/wiadomosci/news-nie-zdala-egzaminu-bo-wpuscila-pieszych-na-przejscie,nId,2458380#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Troszkę historii ;)
Nauka jazdy Warszawa
Rok:1974
Samochód FSO Warszawa w roli „Nauki jazdy”. Na mocy przepisów z 1962 roku władze PRL zobligowały szkoły dla przyszłych kierowców do prowadzenia nauki wyłącznie przy użyciu samochodów odpowiadających obecnemu stanowi techniki motoryzacyjnej. Czy warunki te spełniały Żuki, Syreny i Warszawy spotykane na nadwiślańskich drogach? Z całą pewnością nie. To nie miało jednak większego znaczenia, a sam przepis stanowi idealny dowód nowomowy władzy ludowej, która podprogowo miała chwalić sukcesy nowej Polski.
Na mocy tych przepisów obniżony został wiek kierowców do 16 lat. Poza tym osoby musiały mieć ukończonych siedem klas szkoły podstawowej oraz nie mogły korzystać z dokumentu zawodowo. Przepisy zaproponowane przez władzę ludową nie przewidywały możliwości powstawania ośrodków szkoleniowych prywatnych.
Źródło: https://www.autofakty.pl/po-godzinach/egzamin-na-prawo-jazdy-wiek-historii/